niedziela, 21 lutego 2016

Czy wiecie ...


że dziś są moje urodziny? Ale nie takie normalne tylko biegowe. Otóż równo 4 lata temu o godzinie 19.35, wyszłam w swoich nowiutkich i pierwszych butach biegowych, na debiutancką przebieżkę. 
Pamiętam, że padał wtedy topniejący śnieg prosto w twarz, ale nic to obiecałam mężowi że zacznę co też uczyniłam. Pierwszy dystans to ok 3 km bez zatrzymywania się, a potem już poszło samo i po 3 miesiącach regularnego biegania po ciążowej nadwadze nie było śladu, a nawet byłam szczuplejsza. O dziwo mnie to wciągnęło i pociągnęło lawinę zmian nie tylko fizycznych ale również osobowościowych i zawodowych :-)
Ale jak wiadmo nie zawsze było kolorowo i systematycznie. Raz nawet zaczynałam biegać od nowa, a było to równo 2 lata temu po 4 miesięcznej przerwie spowodowanej anemią i chronicznym problemem z drogami oddechowymi. Ale udało się :-)
Nie będę się tu rozpisywać, ale może małe podsumowanie tego co się wydarzyło przez 4 lata:
  •  wspaniała rodzina

  • przebiegnięte  5710 km
  • wypedałowane 1200 km
  • zużyte 7 par butów, a ósma w użyciu
  • 3 maratony
  • 8 półmaratonów
  • niezliczona liczba biegów na dystanie 5 i 10 km
  • powołanie Stowarzyszenia Zielona Góro Zacznij Biegać
  • wegetarianizm i racjonalne odżywianie


  • XII edycji spotkań biegowych
  • zorganizowanie 3 biegów charytatywnych
  • jeden start na prezydenta miasta - choć to chyba był najbardziej męczący w życiu bieg
  • specjalizacja zawodowa - buty biegowe
  • jeden wywiad w DDTVN
  • artykuł w Runner's Worls
  • i wiem że 

Tyle lat biegania to bardzo duża liczba ludzi, których spotkałam na swojej drodze. I tak jak w życiu, poznałam wielu wspaniałych od których wiele się nauczyłam, ale i wiele wilków w owczej skórze, których już wyczuwam na odległość. A rozpoznaje ich po zębach, gdy nieszczerze się uśmiechają ;-) Mimo to idę do przodu :-)

Za to wszystko dziękuję mojemu Mężowi :-) 

A jak świętuję dzisiejeszy dzień? A tak ...


i zamiast niedzielnego 23 kilometrowego wybiegania z koleżankami z sztafety, chodzę ubrana w pandę, ciepły szalik z gorącą herbatą i czosnkiem w kieszeni ...



 ale się chyba wykuruję ... kiedyś :-) Dzięki że ze mna jesteście :-)
Warto biegać! :-)

2 komentarze:

  1. Duuuużo zdrowia Karola. Jesteś niezwykłą osobą i bardzo się cieszę że Cię spotkałam na tej swojej biegowej ścieżce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie czyta mi się Pani bloga. Też jestem mamą i też od jakiegoś czasu biegam! Nigdy, przenigdy tego nie robiłam i nie lubiłam, ale odkąd złapałam bakcyla, to z każdym startem jest co raz lepiej. Bieganie to supersprawa, ale też aktywność dla każdego. Teraz np szykuję się na bieg europejski pko w gdyni. Rok temu był mój debiut, a teraz chcę pobić rekord ;) Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń