piątek, 11 września 2015

Czas, bieganie i pisanie towarem luksusowym



Czy jestem jeszcze blogerką? Nie wiem. Zastanawiałam się nawet czy przedłużać hosting strony, ale koleżanka Ewa wymownie zasugerowała żebym się niewygłupiała i nie zamykała strony. Mam stale przemyślenia, które mogły by zostać przelane na "papier", pomysły które mogły by zostać urzeczywistnione jednak tak się nie dzieje. Nie mam czasu, a po pracy już siły i chęci by jeszcze otwierać laptopa i pisać. Wolę ten czas poświęcić by posiedzieć z dzieciakami po tym jak nie widzę ich przez cały dzień. Czy to dobrze? Raczej tak bo dzieciaki są zadowolone i to jest chyba najważniejsze choć męczy mnie brak realizowania się w pisaniu, co tak bardzo lubiłam i co mam nadzieje było też z pożytkiem dla innych. Cóż z tym począć? Zaplanować i wpisać do kalendarza " wtorek 21.30 - wpis na bloga"? A jeśli wtedy w głowie będzie pustka?  No nic coś z tym muszę zrobić, wprowadzić jakąś systematyczność przelewania myśli.

Czy jestem jeszcze rozbiegana? Bieganie stało się luksusem na który nie zawsze już mogę sobie pozwolić, a może dotarło do mnie że kolejność nie powinna być bieganie i cała reszta, tylko cała reszta i bieganie jako odskocznia od całej reszty, by zachować zdrowie fizyczne, psychiczne no i oczywiście figurę.
Zdarzyło się nawet ostatnio że zrobiłam sobie chwilę przezrwy od biegania i niebyła to regeneracja pomaratońska bo maraton dopiero przede mną, ale najzwyczajniej w świecie się wypaliłam i "flaki mi się wywracały" jak myślałam o treningu. Przestało mnie to cieszyć i relkasować. Ale odpoczełam i z nową energią wskoczyłam w buty, zrobiłam samotnie przedmaratońską 30-tkę i życiówkę w półmaratonie w Pile, łamiąc w końcu 2 godziny i to o 5 minut. 
Zatem wniosek bieganie jak ubranie, trzeba go dopasować do siebie i swojego życia, nie oglądać się na plany treningowe za wszelką cenę, nieosiągalne terminy treningów i rady pseudo trenerów. Trzeba robić to tak, by czerpać z tego jak najwięcej i nie dać się zwariować w biciu rekordów i prześciganiu innych.

Fot. Dominika Klamecka
Więc kim jestem? Na pewno jestem sobą, Karolą mamą trójki moich dzieciaczków, żoną mojego męża, która ciągle uczy się na swoich błędach, której życie ma wiele zwrotów bo nie znosi próżni i wszystkiego w życiu chce spróbować bo chyba o to chodzi.


Wpis raz na 4 miesiące ... masakra

2 komentarze:

  1. Karola, pisz...bo milo sie czyta:-) a bieganie... to tak jak u mnie, jest czas to jest trening,a jak go nie ma to trudno,włosów z głowy rwac nie będe, a inni niech realizuja swoje plany treningowe i słuchają trenerow znawcow od wszystkiego .najwazniejsze w tym wszystkim jest to co robimy dla siebie,a nie zeby rywalizowac o super czasy z innymi .pozdro.ania kłak

    OdpowiedzUsuń
  2. Karola, pisz...bo milo sie czyta:-) a bieganie... to tak jak u mnie, jest czas to jest trening,a jak go nie ma to trudno,włosów z głowy rwac nie będe, a inni niech realizuja swoje plany treningowe i słuchają trenerow znawcow od wszystkiego .najwazniejsze w tym wszystkim jest to co robimy dla siebie,a nie zeby rywalizowac o super czasy z innymi .pozdro.ania kłak

    OdpowiedzUsuń