środa, 7 listopada 2012

Pan w szlafroku i kaloszach, kieszeń w spodniach i mój mąż antyterrorysta...

zabrzmiało prawie jak "Lew, czarownica i stara szafa", ale mój post raczej nie będzie się nadawał do ekranizacji bo to nie fikcja literacka, a tym bardziej fantastyczna o może z wyjątkiem końcówki. 
Zacznijmy więc od środka, a mianowicie od kieszeni w spodniach do biegania. Owa kieszeń iluzorycznie wydawała mi się dużo mniejsza niż jest w rzeczywistości i  z tego powodu przez 1,5 m-ca do głowy mi nie przyszło żeby wcisnąć do niej telefon dotykalski, z którym zawsze biegam. Wieszałam go zatem na ramieniu w specjalnym etui i owijałam się kablami. Stąd też 2 tygodnie temu powstało zagrożenie zaduszenia, a wspomniane wówczas słuchawki bezprzewodowe zakupiłam, ale zepsuły się już zanim je po pioniersku wypróbowałam. Okazało się jednak, że telefonik pasuje niczym pantofelek na Kopciuszka więc problem z kablem sam się rozwiązał i nie grozi mi już los zaduszonego przez węża boa. Ktoś mi wczoraj powiedział że umysł nas oszukuje...i pewnie tak jest ;-)
Biegłam wczoraj późnym wieczorem swoją zwykła trasą. Gdy wbiegłam na Lwowską moim oczom ukazał się mężczyzna w szlafroku. Ale nie był to zwykły szlafrok lecz ten królujący w latach 90 model stylizowany na orientalny z wielkim chińskim smokiem na plecach ;-) na dodatek pan miał na sobie kalosze ... hmmm pewnie zasięgał rad modowych naszych znanych polskich stylistów ...bo to takie polskie szlafrok i kalosze ;-) Żeby tego było mało pan się zataczał, wymachując rękami z wielkim impetem i krzycząc choć nie wiem co bo miałam słuchawki. Postanowiłam go zgrabnie wyminąć. Pan jednak  miał inny plan i koniec końców się z nim zderzyłam ...wow ...masakra ...szybko uciekłam, ale cóż to było za bliskie spotkanie trzeciego stopnia ;-)

Na koniec dnia rzecz niesamowita. Mąż po powrocie z pracy oznajmił mi że wstąpił do grupy do zadań specjalnych...hmm...spojrzałam na niego, zamyśliłam się przez chwilę wyobrażając sobie jak by mogła wyglądać grupa antyterrorystyczna w branży HI-TECH ;-) To co mi przyszło do głowy przeszło moje najśmielsze wyobrażenia i mogło by się nadawać na pomysł na książkę fantastyczną w stylu Isaaca Asimova ;-)
A potraficie prasować jedną ręką koszulę męską z niemowlakiem na drugiej o 5.30 rano? Ja już potrafię! Bułka z masłem ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz