piątek, 3 kwietnia 2015

Niepisanie bloga ...


Nie pisałam na blogu równo 2 miesiące :-( Czemu? Takie oto pytanie otrzymałam dziś na skrzynkę mailową od jednej z czytelniczek. Choć przykro mi, że moja nieobecność kogoś zasmuciła z drugiej jednak strony zrobiło mi się miło, że jednak komuś mnie brakuje.
A odpowiedź na pytanie jest prosta. Wszystko przez brak czasu, który ostatnio mi dolega i na który nie potrafię znaleźć lekarstwa. Co takiego się wydarzyło że nagle mi go zabrakło na pisanie, ale co najgorsze również na bieganie? Proza życia czyli RozbieganaMama poszła do pracy. Po kilku latach bycia "kurą domową" porzuciłam swój ciepły domek, dzieci, laptopa i buty biegowe na rzecz posady na szczęście w branży sportowej i po części zajmuje się bieganiem od strony sprzętowej, co oczywiście kocham i w czym się realizuję.


Żeby tego było mało postanowiłam spróbować swoich sił - łapiąc wiatr w żagle póki wieje - w wyborach samorządowych, aż do tego stopnia że kandydowałam na urząd prezydenta Zielonej Góry. Oczywiście wyborów nie wygrałam, niemniej jednak odniosłam znaczący sukces jako ktoś mało znany i zebrałam dość sporą ilość głosów jak na lajkonika. Kosztowało mnie to jednak sporo stresów, zaniedbanie rodzicielstwa i małżeństwa, nieprzespanych nocy, zarwanych treningów, niedojedzonych śniadań. Ale wzbogaciło moje życie o mega doświadczenie, które mam zamiar wykorzystać w przyszłości oraz o osoby, które poznałam w czasie kampanii i które mam nadzieję z niego nie znikną. W 100% niczego nie żałuję :-)


Do czego doprowadziło niebieganie i przemęczenie? Do chwilowego wstrętu do aktywności fizycznej, a z drugiej strony do złego samopoczucia z powodu jej braku. Czyli koło się zamyka.
Ale już wróciłam do biegania choć nie było to łatwe tym bardziej, że raczej powinnam zwalniać niż przyspieszać bo za 8 dni maraton w Paryżu. Ale z czego tu zwalniać z 0 na -1? Najważniejsze jednak, że udało mi się zaliczyć mimo regresu trening 30-to kilometrowy czyli powinno być dobrze, choć pewnie bez oszałamiającego wyniku.


Ach ten Paryż ... trochę spędza mi sen z powiek bo daleko, lekko terrorystycznie i muszę lecieć pierwszy raz w  życiu samolotem. Więc nastawiam się mentalnie na biegową przygodę życia i obiecuję, że zaniedbywać już bloga nie będę ... mea culpa :-)

1 komentarz: