Taka sytuacja mało przyjemna...wstaję dziś rano w pośpiechu o 5.29 by wyłączyć budzik, budzący mnie na poranny trening i co się dzieje? Prawa noga odmawia posłuszeństwa i ląduję z hukiem na lewej na twardej podłodze i dopiero się budzę ;-( potworny ból, łzy i próba przejścia kawałka zakończona ciemnotą przed oczami ;-( żegnaj treningu witaj łóżeczko ... ale jakoś się pozbierałam i udało mi się pod wieczór przebiec z córką 3,5 km ale pytanie co to było ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz