W końcu po 1,5 roku od debiutanckiego półmaratonu w Zielonej Górze, udało mi się złamać magiczne 2:05 bo dzisiaj było 2:03 w burzowo-gradowym Świętoszowie w doborowym towarzystwie i z uśmiechami na twarzy ;-) teraz odpoczywanko, aż do poniedziałku ;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz