środa, 14 listopada 2012

Trzydniowe Święto Łechtania Ego Karoli....

tak śmiało mogę określić minione trzy dni ;-) I tak właśnie je wpisze do kalendarza i dlatego piszę o nim tutaj, żeby nie zapomnieć i być może w latach następnych hucznie obchodzić  jako początek czegoś nowego. Zatem:
  • po primo niedzielny super bieg, który dał mi znać że moja forma rośnie i że mogę dać z siebie jeszcze więcej;
  • po secundo pozytywne przyjęcie i opublikowanie moich artykułów na portalu www.kobietkibiegaja.pl
  • po tertio pozytywne recenzje mojego opowiadania "Nocna przygoda granatowego mundurka" wśród dorosłych, teraz czekam na opinię tych bardziej wymagających czytelników czyli dzieciaczków z zielonogórskiego Kopernika.
Być może to wszystko powyżej to niewiele, jednak dla osoby, która od trzech lat nie odniosła żadnego znaczącego sukcesu - no może poza donoszeniem i urodzeniem dorodnej dwójki dzieci, co w obecnych czasach jest coraz trudniejsze - to naprawdę ogromny postęp. 
Pisałam w O mnie że szukam pomysłu na siebie, wczoraj Redaktor Dariusz oprócz tego, że podał mi przepis na najpyszniejszą zapewne na świecie zupę dyniową - przepis w Biegając po kuchni - napisał cytuję "Myślę, że znalazłaś już pomysł na siebie. Rób to dalej i pnij się po szczebelkach. Tego Ci życzę. Będę Cię bacznie obserwował..." Kurczę chyba z obawy przed tą baczną obserwacją będę się pilnie pięła niczym magiczna fasola Jasia ;-)
Wielkie, wielkie dzięki za wsparcie ;-)
A po quatro dzisiaj w końcu spotkałam na trasie biegaczki, uśmiechnięte ciepło ubrane, kobiety biegaczki o 6.45 rano.
A tak z innej beczki. O 8 rano uświadomiłam sobie, że z mojej młodszej niespełna 3 letniej córeczki rośnie kobieta sukcesu, która już wie czego chce i to bierze bez względu na opór świata zewnętrznego. Cóż wypada chyba powiedzieć - "tak trzymać Tośka mam nadzieję, że damy radę i tego w Tobie nie zgasimy" ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz