sobota, 16 lutego 2013

Dzień Dobry Zielona Góro!

Mógłby powiedzieć jeden z prowadzących telewizję śniadaniową. Za chwilę dowiecie się dlaczego ;-)
Miasto od rana spowite było mgłą niczym z horroru pt „Mgła” tylko bez potworów i drastycznych scen. Gdy dotarłam na stadion o 9.04 zobaczyłam taki obrazek. 

Mogłam tylko zgadywać kto dzielnie przedziera się przez to mleko na 25 minut przed planowanym wielkim finałem I Edycji Trening Pumy Zielona Góra zacznij biegać;-) Z każdą minutą pojawiało się coraz więcej uczestników, a wraz z nimi – odnośnie dowiedzenia się dlaczego Dzień Dobry Zielona Góro – ekipa Dzień Dobry TVN, która przybyła by zrobić materiał filmowy o Rozbieganej Mamie czyli o mnie ;-)

Było trochę zamieszania, śmiechów, chichów, mikrofonów i goniącego nas kamerzysty.


Najważniejsze że finał się odbył, wszyscy bez wyjątku zdali egzamin bo przebiegli 30 minut bez zatrzymywania się :-) Bieg był entuzjastyczny, wesoły, pełen rozmów i kilku śnieżnych kul. Były dyplomy i lizaki, a trener Dariusz – który chciał mnie udusić z powodu wkręcenia go przed kamerę – dostał medal za swoje zasługi na polu krzewienia miłości do biegania. Zdecydowanie się należało! :-)



Gdy wszyscy finaliści udali się na zasłużone śniadanko ja z ekipą pojechałam do domu na kręceni reszty żywota Rozbieganej Mamy. Muszę powiedzieć że bycie celebrytą musi być szalenie trudne te wszystkie duble, ujęcia, wywiady … masakra ;-)

Niemniej jednak ekipa przepędziła mnie trochę po Szosie Kisielińskiej, trochę po osiedlowym lesie i zrobiła ze mną wywiad ;-) Wniosek nr 1 – może będzie też nr 2 - udawane bieganie bardziej męczy bo ok 11.30 miałam mroczki przed oczami ;-)


Z tymi mroczkami i ekipą rzecz jasna udałam się do mojego domu by nakręcić ostatni etap materiału czyli jak Rozbiegana Mama mieszka i żyje, w tej swojej rozbieganej codzienności. Dzieciaki i kot z wyjątkiem najstarszej latorośli – która wybrała urodziny koleżanki ponad telewizyjną sławę – przywitały gości w wielkimi walizami entuzjastycznie. Tosienka uznała że nic się nie zmieniło i tak samo jak zwykle rozlewała mleko i jeździła na swoim aucie zapakowanym słodyczami. Maks jak to Maks tuptał to tu to tam i został nazwany przez pana operatora Stefanem ;-)

Scenariusz został zrealizowany – nie będę zdradzać szczegółów bo wszystkiego dowiecie się podczas wielkiej premiery – i ekipa pojechała, a Karola ze zmęczeniem wylądowała w piżamie w łóżku na 3 godzinną drzemkę regeneracyjną ;-)
Niesamowite doświadczenie ...nieporównywalne z czymś co mi się przytrafiło do tej pory ;-)
Mam nadzieję, że przełoży się to na coś dobrego i pozytywnego, coś co zachęci ludzi do biegania.
To tyle na dziś. Dla Dzień Dobry Zielona Góro pisała Rozbiegana Mama vel Karola Michalczak. Dobranoc biegacze ;-)


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz